Chmury - przyciężkie nieco od wyjątkowo licznych spojrzeń z pytaniem o sens - rozpostarły się na niebie w majestatyczne skrzydła. Jakby za ich pomocą mogło odfrunąć to, co nie chce do nas pasować.
Jakby dzięki takim chmurom dało się pofrunąć tam, gdzie pasuje się dokładniej. Lepiej. Gdzie życie toczy się spójniej.
Czasem pytam siebie samą, czy kiedyś znajdę miejsce, do którego będę tak dopasowana, by czuć, że właśnie tam powinien osiąść mój mały świat. Że tam najlepiej jest otwierać okno i w lekkim niedospaniu chłonąć świt.
Czasem pytam siebie, czy kiedykolwiek spotkam kogoś, do kogo będę pasować na tyle, by razem ustawiać swoje sny.
A może takie zabawki w brakujące elementy i układanki, z których powstają bajeczne obrazki pasują tylko przedszkolakom...?