Jedna z najbliższych mi osób walczy o życie, choć lekarze twierdzą, że szanse ma prawie żadne. To 'prawie' stało się czymś, dzięki czemu jeszcze można uchwycić się resztek nadziei.
Każdy telefon przeraża, a każda noc nie ma zbyt wiele wspólnego ze snem. Do tego stanowienie wsparcia i pocieszenia dla pozostałych sprawiają, że dla siebie samej brakuje mi sił.
Lekcję umierania już kiedyś odebrałam. I bardzo nie chcę jej powtarzać.