Wierzę, że wszystko ma swój sens. Czasem dostrzegam go dopiero po latach, czasem nie potrafię znaleźć go wcale. Może patrzę w niewłaściwym kierunku. Echa niektórych porażek wróciły dużo później, przekute w radość. Wierzę, że to, co ważne, nie dzieje się po nic.
Wierzę, że jeszcze się spotkamy. Naprawdę, metaforycznie, w snach, w nieokreślonym bliżej 'gdzieś'. Forma jest małoważna. Ja ciągle czuję tę kruchą obecność.
Wierzę, że to, co utracone, nie przepadło zupełnie bez sensu. Że potrafię wyciągnąć wnioski - zwłaszcza z tych wyjątkowo gorzkich, okrutnych lekcji.
Wierzę, że uda mi się uchronić przed całkowitym zgorzknieniem. Że nigdy nie zapomnę tak do końca, jak to jest się uśmiechać.
I wierzę, że któregoś dnia czas przytuli mnie do siebie z czułością i troską.