Czas pędzi niewyobrażalnie szybko - czasem myślę sobie, że zdążył mnie już kilkakrotnie przegonić i nawet nie słyszy próśb, by zwolnił. Jest już kilka zakrętów dalej.
A ja znowu spóźniam się o kilka życiowych przecznic.
I może sprawiło to kilka rozmów nad kubkami gorących korzennych herbat, może z choinki tym razem nie urwałam się ja, tylko kilka myśli nie do zmarnowania, ale wydaje mi się, że z wolna uczę się oddychać na nowo.
Pewnie opóźnienia nie uda się ot, tak nadrobić - pewnie jeszcze milion razy będę nie w porę, za późno, boleśnie nierównolegle do planu i założeń. Pewnie milion razy będę w myślach przeklinała własne decyzje i niedociągnięcia.
Ale coraz częściej udaje mi się siebie słuchać. I dbać o to, by codziennie ten kubek ciepłej, pachnącej spokojem herbaty ogrzewał moje dłonie.
poniedziałek, 26 grudnia 2016
niedziela, 18 grudnia 2016
w jedną stronę
Czasem lot na księżyc z biletem w jedną stronę wydaje się być jedyną słuszną decyzją.
Ewentualnie zawinięcie się w najgrubszy na świecie koc i zniknięcie na sto lat.
Bo czasem nawet myśli uwierają.
Ewentualnie zawinięcie się w najgrubszy na świecie koc i zniknięcie na sto lat.
Bo czasem nawet myśli uwierają.
wtorek, 13 grudnia 2016
poniedziałek, 12 grudnia 2016
Dalej
Czasem z każdym maleńkim atomem powietrza w krwiobieg wnika kolejny pytajnik. Przylega ciasno do wszystkiego, co zdawało się znane i odwraca świat na obcą stronę.
Na tyle obcą, że wszędzie czuję się nie na miejscu.
I wszystko, czego dotknę, przeradza się w proch i pył. Im bardziej zależy mi, by wyszło dobrze, tym bardziej motam. Może czasem chce się za bardzo.
Na krańcach rzęs coraz rzadziej osiada sen. A kiedy już się zdarza, jest pełen lęku, niepokoju, niewykrzyczanych głośno kłótni. Przebudzenie zwykle przypomina urwany nie w porę film. Bo nadal nie wiem, co było dalej.
Nadal nie wiem, co będzie dalej.
Na tyle obcą, że wszędzie czuję się nie na miejscu.
I wszystko, czego dotknę, przeradza się w proch i pył. Im bardziej zależy mi, by wyszło dobrze, tym bardziej motam. Może czasem chce się za bardzo.
Na krańcach rzęs coraz rzadziej osiada sen. A kiedy już się zdarza, jest pełen lęku, niepokoju, niewykrzyczanych głośno kłótni. Przebudzenie zwykle przypomina urwany nie w porę film. Bo nadal nie wiem, co było dalej.
Nadal nie wiem, co będzie dalej.
piątek, 9 grudnia 2016
Cudza bajka
Ktoś mnie wsadził do cudzej bajki, nadał mi obce imiona, ubrał w nie-moje szablony i zostawił w samym środku myślowego chaosu.
A ja jestem tym wszystkim już bardzo zmęczona. Tym nie-przejmowaniem się, nie-tłumaczeniem. Nie-byciem. Nie-graniem cudzej roli, a ciągle jednak tkwieniem poza sobą.
Zupełnie, jakby objąć cały świat wielkim, szczelnym nawiasem i odejść tak daleko, że nie słyszy się już nawet własnego głosu.
Jakby ktoś zabrał mi wszystko, co było wcześniej znane i oczywiste. A teraz stoję przed szklaną ścianą, zza której nie potrafię się wydostać.
Bezsilność jest tym, co najmocniej odziera ze snów.
A ja jestem tym wszystkim już bardzo zmęczona. Tym nie-przejmowaniem się, nie-tłumaczeniem. Nie-byciem. Nie-graniem cudzej roli, a ciągle jednak tkwieniem poza sobą.
Zupełnie, jakby objąć cały świat wielkim, szczelnym nawiasem i odejść tak daleko, że nie słyszy się już nawet własnego głosu.
Jakby ktoś zabrał mi wszystko, co było wcześniej znane i oczywiste. A teraz stoję przed szklaną ścianą, zza której nie potrafię się wydostać.
Bezsilność jest tym, co najmocniej odziera ze snów.
poniedziałek, 5 grudnia 2016
anhedonia
Zupełnie, jakby ktoś wziął gigantyczny ołówek i przekolorował mi świat na szaro.
Nadal są w nim kontury i detale, są odcienie i perspektywa, jest pierwszy i drugi plan. I nawet nierozłączne ze mną tło.
Tylko barw mi tu brakuje. Lekkości, zwiewności, ciepłych odcieni.
Jest tak szaro, jakby zakurzyła się ostatnia dobra myśl.
I tak, jakby ktoś mnie stąd wyciął. Jednym kliknięciem, zupełnie bez ostrzeżenia.
Żyję od jednego oddechu do drugiego, przerzucam myśli kolejnymi obowiązkami i mam coraz silniejsze poczucie, że wszystko wokół już dawno mnie przerosło.
Nadal są w nim kontury i detale, są odcienie i perspektywa, jest pierwszy i drugi plan. I nawet nierozłączne ze mną tło.
Tylko barw mi tu brakuje. Lekkości, zwiewności, ciepłych odcieni.
Jest tak szaro, jakby zakurzyła się ostatnia dobra myśl.
I tak, jakby ktoś mnie stąd wyciął. Jednym kliknięciem, zupełnie bez ostrzeżenia.
Żyję od jednego oddechu do drugiego, przerzucam myśli kolejnymi obowiązkami i mam coraz silniejsze poczucie, że wszystko wokół już dawno mnie przerosło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)