Czas pędzi niewyobrażalnie szybko - czasem myślę sobie, że zdążył mnie już kilkakrotnie przegonić i nawet nie słyszy próśb, by zwolnił. Jest już kilka zakrętów dalej.
A ja znowu spóźniam się o kilka życiowych przecznic.
I może sprawiło to kilka rozmów nad kubkami gorących korzennych herbat, może z choinki tym razem nie urwałam się ja, tylko kilka myśli nie do zmarnowania, ale wydaje mi się, że z wolna uczę się oddychać na nowo.
Pewnie opóźnienia nie uda się ot, tak nadrobić - pewnie jeszcze milion razy będę nie w porę, za późno, boleśnie nierównolegle do planu i założeń. Pewnie milion razy będę w myślach przeklinała własne decyzje i niedociągnięcia.
Ale coraz częściej udaje mi się siebie słuchać. I dbać o to, by codziennie ten kubek ciepłej, pachnącej spokojem herbaty ogrzewał moje dłonie.