Ubrałam się w przyciasne znaki zapytania, niedopowiedzenia i wielokropki, a teraz czuję, że ugrzęzłam.
I każdy pomysł na zmianę, jaki miałam, prysł niczym mydlana bańka. Na swoje dalej zabrakło mi już pomysłów.
To zupełnie tak, jak gdyby uczepić się próżni i zastygnąć pośrodku niczego.
Być nigdzie. Z nikim. W najbardziej nijaki z możliwych sposobów.
Roztopić się w powietrzu.