Im więcej czasu spędzam z ludźmi, tym mocniej nabieram przekonania, że prawda jest tym, co potrafi najmocniej poróżnić.
Inni często wcale nie chcą słyszeć prawdy. Wolą słyszeć to, co sobie wymyślili w swoich głowach. I tylko tyle chcą usłyszeć. Ani słowa więcej.
Na mówienie nieprawdy póki co jeszcze nie potrafię się zdobyć, więc coraz częściej wymijająco milczę. W ciszy każdy słyszy to, co chce. Lub mówię o czymś nie wprost, bo dookoła - przez ogródek - też jest ludziom łatwiej. Zawsze można pokusić się o wygodniejszą interpretację.
I o ile przełykanie prawdziwych myśli bywa trudne i czasem ta rzekoma dyplomacja staje kością w gardle, o tyle liczba konfliktów zauważalnie zmalała.
Być może niewypowiedziane dla niektórych nie istnieje. A może to dobry start do zabawy w udawanie, również bardzo popularnej w tzw. świecie dorosłych.
Bo tak naprawdę... przemilczenie nie oznacza, że cokolwiek się zmieniło. To tylko pretekst do pozornej życzliwości.