poniedziałek, 31 października 2016

...jak sen.

Kiedyś mocniej wierzyłam w rzeczy, które jeszcze nie zdążyły się stać. Snułam się niespiesznie od jednej nadziei do drugiej i nawet do głowy mi nie przyszło, że życie może pokazać mi się od zupełnie innej strony.
Dzisiaj najmocniej wierzę w to, co już wiem na pewno. Wierzę w to, co zdołało wniknąć pod skórę z kolejnymi chwilami, podrzucanymi mi znienacka pod poduszkę przez czas.
Dzisiaj wiem, że między czernią i bielą jest jeszcze cała gama szarości, w których bardzo trudno się odnaleźć. A tak naprawdę najwięcej dotyka nas tego, co nie jest jednoznaczne.
Kiedyś umiałam śmiać się absolutnie na sto procent i planować z niezachwianym przekonaniem, że się stanie.
Dzisiaj wiem, jak to jest, gdy trzeba uśmiechać się przez łzy lub pomimo wszystko. I jak to jest snuć plany, w których zostawia się margines na błędy, niedopowiedzenia lub rzeczy dziejące się znienacka.
Dzisiaj potrafię odłożyć siebie na później i zająć się czymś innym, bo własne sprawy mają to do siebie, że i tak odezwą się nachalnym szeptem w środku nocy.
Dzisiaj chciałabym wierzyć, że niektóre rzeczy wreszcie się rozjaśnią. Nadal mam nadzieję, choć bladą i kruchą jak sen.

niedziela, 30 października 2016

na miarę

Żyjemy w dziwnych czasach. Wiecznego niedosytu, niespełnienia, stałego wgapiania się w pojutrze, z absolutnym pominięciem tego, co ma się teraz.
Tak łatwo jest wmówić sobie, że jest się nie dosyć dobrym. Nie pasującym do oczekiwań. A więc niepotrzebnym.
Wiem to, bo sama zdołałam sobie to wmówić na tyle mocno, że każdy moment, gdy coś ważnego dzieje się inaczej niż założyłam, ściąga mnie na samo dno.
Każda sytuacja, gdy czegoś nie wiem i nie umiem, a czuję, że powinnam, odbija się w moich myślach na bardzo długo.
Mimo, że rozum wie, że nie da się być perfekcyjnym i pewnie nawet nie ma sensu takim być... emocje jeszcze nie zawsze chcą to przyjąć.
A kiedy dołoży się do tego namacalny smutek, pustka opierająca się o wszystkie cztery ściany i cisza sącząca się do każdej kawy, łatwo jest uwierzyć, że nie pasuje się do niczego.
Że jest się zupełnie nie na miarę.

środa, 19 października 2016

Wymazywanie

Chciałoby się zamknąć na chwilę oczy. A po otwarciu mieć poczucie, że kilka elementów świata zniknęło - zupełnie, jakby ktoś wymazał je gumką.
I może oddychać byłoby łatwiej. Myśleć prościej. Czuć nieco lżej.
Każda lekcja zostawia za sobą wnioski. A każdy wniosek zastyga w drobny ślad na słowach, gestach, wyborach. Ślad, który bardzo trudno jest wymazać. Tu nawet gumka nie pomaga.
Coś ostatnio zrozumiałam. Pewnie teraz jest nieco bardziej gorzko, może trochę obco, ale w końcu przejrzyście.

poniedziałek, 17 października 2016

Co u ciebie...?

U mnie w porządku.
...tylko cisza przytula się uparcie do wszystkich ścian.
I bezsenność wślizguje się niepostrzeżenie do łóżka, ciasno przywierając do skroni. Zupełnie jak lęk.
I złudzenia łatwiej pryskają. I rozczarowania smakują jakby wyraźniej. I łzy są jakby większe. A poranek daleki jak sen.
Tylko słowa ocierają się o pustkę, a chęci trafiają na szklany mur.
I czas rozsypuje się tak bardzo nie w porę.

U mnie w porządku.

piątek, 14 października 2016

Na marginesie


Papieros utopiony w winie i cichy kącik gdzieś na marginesie. Za siedmioma myślami, za ważnymi zdarzeniami. Nigdzie.
Prawdą jest, że w życiu rzadko zdarzają się rzeczy białe lub czarne. U mnie od szaroburości tężeje krew.
Wymyśliłam sobie kiedyś, że spoza marginesu można się wychylić - choć na chwilkę - i od czasu do czasu wziąć udział w czymś, co dzieje się bliżej środka. Być częścią Czegoś.
Dotarło do mnie, że się myliłam i  że czasem nie sposób przeskoczyć roli, w którą tak mocno zostało się wpisanym. Że wnika pod skórę trwale jak tatuaż.
Że może na ten cholerny margines już zawsze będę skazana i może kiedyś oswoję się z tym, że osoby pojawiające się tuż obok zjawiają się na chwilkę i na pstryk! znikają. Najbardziej zaskakujące jest to, że za każdym razem pustka i lęk przed kolejną przestrzenią nie do wypełnienia paraliżują tak samo mocno. Z tym nie da się oswoić.
Jesień naprawdę potrafi być chłodna. Tak na marginesie.

czwartek, 13 października 2016

poza zasięgiem

...ile ja bym dała, by móc się do kogoś zwyczajnie, po ludzku, przytulić, gdy jest smutno i źle.
I mieć poczucie, że dla kogoś moje 'smutno i źle' jest ważne.
Czasem najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zdobycia.

wtorek, 11 października 2016

Wiedziałam


Obudził mnie dzisiaj sen. Wiedziałam, że śnię i  za nic nie chciałam się zbudzić.
Wiedziałam, że po rozsunięciu rzęs czeka na mnie lista rzeczy do zrobienia, obowiązki o które potykam się nieudolnie już od dłuższego czasu, katar, deszcz i szarojesienny spleen.
Wiedziałam, że tuż po tym, jak wysunę stopę spod kołdry, owinie mnie chłód, osiądzie na każdej cichej myśli i drobnymi ukłuciami zakorzeni się w mej głowie.
Wiedziałam, że kawa nie będzie w stanie wypłukać goryczy słów. Posypana cynamonem, szczyptą kardamonu i imbiru nie stanie się bardziej magiczna. Nie uciszy lęków. Nie ogrzeje łez.
Wiedziałam, że nie mam prawa czuć się tak, jak się czuję i związane z tym poczucie winy czyni mój świat jeszcze bardziej pochmurnym.
Dużo mogę. Wiele chcę. Tylko - bez względu na to, jaki ruch wykonam czy zdecyduje się na bezruch - jak zwykle nie wynika z tego nic.
Owijam się próżnią co rano i hermetycznie niedostępna kolejny dzień z rzędu zamieniam w przeczekanie.
A przecież nie można czekać na nic.

niedziela, 9 października 2016

.

Zmyśliłam cię
całego
od stóp po czubek głowy
na rozpiętość ramion
i szerokość miękkich pleców
na puste wieczory
i ranki bezsensowne
gdy nad kubkiem herbaty
pochyla się cisza uparta
Wypatrzyłam cię
w odbiciach tańczących na szybie
gdy po deszczu
tańczą cienie na parapetach
Czuję cię
gdy zamykam oczy znienacka
kocem okrywam swój wszechświat
i dłonią rozgarniam rzeczywistość

czwartek, 6 października 2016

Talenty


Podobno każdy ma jakiś talent. Coś, w czym się spełnia jak nikt inny. Co wychodzi mu doskonale.
Ja posiadam nawet dwa: przemykanie w tle i czekanie na nic.
W tych dwóch dziedzinach jestem perfekcjonistką.