Gdy spotyka nas coś na wskroś abstrakcyjnego, nie mieszczącego się w granicach rozsądku ani poczucia przyzwoitości, można się poczuć, jakby ktoś siłą wrzucił nas w sam środek fabuły science fiction. Tylko nie można się z niej ot, tak wydostać.
Nie wiem, czy mieszka we mnie więcej niepokoju czy bezsilnej złości. Niezrozumienia czy goryczy. Obrzydzenia czy rozczarowania.
niedziela, 15 lipca 2018
czwartek, 5 lipca 2018
gra w pozory
Niebezpiecznie jest, gdy gra się w pozory - ze sobą samą.
Gdy kilka huraganów, które przywiało z różnych stron w tym samym czasie uświadamia, że nie jestem ani tak silna, jakbym chciała, ani tak mocna, by ubrać się w zbroję i spokojnie trwać dalej.
I przez moją hermetycznie szczelną próżnię zaczął przesączać się lęk. A z wszystkich broni, które dotąd miałam w dłoniach, zostały nietrwałe słowa. Takie, które nie stanowią niczego na pewno. I które chwieją się pod spojrzeniem.
Dawno nie czułam się tak mało bezpiecznie.
Gdy kilka huraganów, które przywiało z różnych stron w tym samym czasie uświadamia, że nie jestem ani tak silna, jakbym chciała, ani tak mocna, by ubrać się w zbroję i spokojnie trwać dalej.
I przez moją hermetycznie szczelną próżnię zaczął przesączać się lęk. A z wszystkich broni, które dotąd miałam w dłoniach, zostały nietrwałe słowa. Takie, które nie stanowią niczego na pewno. I które chwieją się pod spojrzeniem.
Dawno nie czułam się tak mało bezpiecznie.
poniedziałek, 2 lipca 2018
na 'teraz'
Tak się po cichu zastanawiam, czy czekanie na coś, co wiadomo, że już nigdy się nie zdarzy, jest bardziej żałosne czy głupie. Czy może oczywiste dla kogoś, kto tęskni każdym porem skóry.
I czy gdybanie lub wymyślanie setek alternatywnych scenariuszy ma jakikolwiek sens, gdy już się stało...? Gdy jeden konkretny scenariusz stał się rzeczywistością i nie da się teraz go odkręcić...?
Chciałabym zamieszać zdarzeniami - poprzestawiać je, przefiltrować, naprawić, załatać te niezbyt udane. Chciałabym wyreżyserować ten rozdział na nowo, uważna na to, co wiem teraz.
Kompletnie nie mam pomysłu na moje 'teraz'.
I czy gdybanie lub wymyślanie setek alternatywnych scenariuszy ma jakikolwiek sens, gdy już się stało...? Gdy jeden konkretny scenariusz stał się rzeczywistością i nie da się teraz go odkręcić...?
Chciałabym zamieszać zdarzeniami - poprzestawiać je, przefiltrować, naprawić, załatać te niezbyt udane. Chciałabym wyreżyserować ten rozdział na nowo, uważna na to, co wiem teraz.
Kompletnie nie mam pomysłu na moje 'teraz'.
Subskrybuj:
Posty (Atom)