Sny kruche jak porcelana i cisza cięższa niż poczucie winy.
Milczenie miesza się z krótkimi zdaniami, znaczącymi mniej niż niewiele. Wychodzi z tego mieszanka o niczym.
Rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością zostawia gorzki posmak na każdym kolejnym przebudzeniu. Gdy chce się prędko zasnąć na nowo, bo to lepsze niż zmuszanie się do codzienności.
Nie da się odwrócić biegu wydarzeń ani sprawić, by czas przestał znikać bezpowrotnie w tempie o trzy kroki szybszym, niż obiecywał.
Tak samo, jak nie da się odwiesić niewygodnych wniosków na opustoszałe pajęczyny i pójść dalej, z sercem lżejszym o kilkanaście rozczarowań.
Czasem sama już nie wiem, czy o szyby puka mróz, czy to tylko stare, znajome zwątpienie.