Ostatni dzień lipca otulony leniwym gorącem, przenikającym nawet przez chłód wydarzeń, których ciągle jeszcze nie sposób ułożyć w równe wspomnienia. Takie od - do. Mające ramy, zza których nie wypadną nie w porę.
Odbyłam niedawno dwie rozmowy. Takie trochę przypadkiem i mimochodem, a trochę naznaczone sensem najwyższym. Nauczyłam się już dostrzegać, kiedy pozoronie zwykłe słowa wcale zwykłymi nie są. I należy je pielęgnować w sobie tak mocno, jakby były stworzone tylko dla nas.
Obie rozmowy odbyły się z osobami, które są w najwyższym stopniu wyjątkowe. A jednocześnie najzwyczajniejsze na świecie. Dostępne, a jednak nie sposób ich nie podziwiać. I nie uśmiechać się do nich tak, jakby każdy kolejny uśmiech znaczył: Dziękuję. Cieszę się, że jesteś w moim świecie.
Obie rozmowy uświadomiły mi, że warto. Pomimo tego, jak bywa gorzko, jak trudno czasem udźwignąć własne życie - warto. Mimo tego, że czasem otwarcie powiek zdaje się ponad siły, a wyruszenie poprzez poranek stanowi wielkie wyzwanie - warto.
Bezpowrotnie utraciłam dwie najbliższe mi w życiu osoby. Jedna odeszła nagle - choć, w niezrozumiały do dziś dla mnie sposób, po naszym ostatnim spotkaniu wiedziałam, że to koniec. Nie mam żadnych logicznych wyjaśnień, po prostu to czułam. Taki irracjonalny instynkt zaskakuje mnie co jakiś czas. Z drugą osobą żegnałam się nieustannie przez kilkanaście miesięcy. Nie potrafię ująć w słowa, co czuje się podczas bezsennych nocy, gdy czuwa się nad niezwykle kruchym snem kogoś, kogo się kocha. Kto przemija na naszych oczach, stanowczo za wcześnie. I kogo obejmuje się mocno - wiedząc, że już nigdy więcej.
Ciągle jeszcze miewam chwile tak czarne, że nie potrafię sobie z nimi radzić. Ani o nich mówić. Kiedy lęk i tęsknota sprawiają niemal fizyczny ból. Kiedy bezradność jest tak wielka, że nie sposób nawet myśleć o czymkolwiek, bo to za trudne.
A jednak te dwie rozmowy uświadomiły mi, że mimo bólu, który gdzieś w środku pewnie nie zaleczy się tak do końca, dla wielu rzeczy jeszcze warto powalczyć. Bo może - dzięki tej walce właśnie - uda się komuś jeszcze pomóc. Może kiedyś ktoś będzie mógł się uśmiechnąć. Dzięki mnie. Dla takich chwil warto.
A może kiedyś uda mi się poczuć, że i ja mogę się uśmiechać. Tak naprawdę.