Gdybym miała różdżkę lub chociaż rybkę, która rzeczywiście spełnia życzenia, zatrzymałabym w miejscu czas. Na kilkanaście chwil.
Bo zbyt wiele ważnych spraw wymknęło mi się z rąk - a ja nie wiem, za którą z nich gonić natychmiast, a która poradzi sobie przez moment beze mnie.
Nie nadążam nawet za tym, by zastanowić się, co jeszcze ma sens, a co najlepiej byłoby odpuścić. Myślę, że w niektórych kwestiach to mnie już dawno sobie odpuszczono. I pozostaje tylko przyjąć to do wiadomości.
Doba jest za krótka, by być na bieżąco z najbardziej istotnymi sprawami. Już dawno zapomniałam o sobie.
Kolejnym życzeniem byłoby takie, by w końcu ktoś rozplątał moje sny. Wygładził ich powierzchnię. Ocieplił.
I by rozczarowania nie miały tak bardzo gorzkiego posmaku.