niedziela, 29 stycznia 2017

polisensorycznie

Dzisiaj kryję się w smakach i fakturach.
Bywa odrobinę słodko, trochę słono, momentami mocno kwaśno.
Badam czas na zimno i na gorąco, w wersji wytrawnej i zdecydowanie deserowej.
Kosztuję nowych pomysłów, doprawiam zgodnie z własną intuicją, na kilka jeszcze muszę zaczekać, by dojrzały.
Zderzam chwile na skraju warg, palcami formuję myśli, podlewam ziołowym winem.
Rozpadam się na miliardy wspomnień i powstaję do nowych planów. Ze smakiem.

piątek, 27 stycznia 2017

Dorosłe przedszkolaki

Ktoś mnie kiedyś spytał, z jakimi dziećmi pracuje mi się najtrudniej. Długo się nad tym zastanawiałam i nie potrafiłam jednoznacznie odpowiedzieć.
Dzisiaj odpowiedź znalazła mnie sama.
Najtrudniej pracuje mi się z dziećmi, które od kilkunastu lub kilkudziesięciu lat są pełnoletnie, podobno nic im nie dolega i formalnie rzecz biorąc, również pracują z dziećmi - a w pewnych kwestiach same nie wyszły jeszcze z etapu rozkapryszonego przedszkolaka.
Podejrzewam, że już z niego nie wyjdą.
Takich absurdów, jakie można od nich usłyszeć, dawno już nie słyszałam. A kiedy absurd osiąga szczytowe granice głupoty, zaczyna szczerze śmieszyć.
Dzisiaj ubawiłam się za wszystkie czasy. Z rozbawieniem pozostawiłam swoje zdanie dla siebie.
Czasem naprawdę milczenie jest złotem. A z głupotą przecież nie sposób dyskutować.

niedziela, 22 stycznia 2017

weirdly

Przedziwne to uczucie, gdy nie pasuje się tam, gdzie powinno się przynależeć niemal z definicji. Gdy można się poczuć jak puzel z odmiennej układanki, niepodobny do wszystkich pozostałych.
I przedziwnie jest, gdy to, co kiedyś było oczywiste, oswojone, na wyciągnięcie ręki, jest całkowicie obce. Niby znane, ale wykrojone z innego szablonu.
Zupełnie, jakby spadło się z sąsiedniej półki. Przez nieuwagę lub przypadek.
I można czuć skrępowanie wtedy, gdy powinno się być całkowicie swobodnym. Mówić okrągłe zdania o niczym, bo na nic innego nie ma miejsca.
Przedziwne jest, gdy ma się więcej wspólnego z osobami, z którymi w założeniu łączy o wiele mniej.

czwartek, 19 stycznia 2017

...?

Czasem się zastanawiam, czym sobie zasłużyłam na to, by być aż tak bardzo niczyją.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Niepamięć

Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się spokojnie zasnąć. Ot, tak, tuż po położeniu głowy na poduszce. Nawet, gdy ze zmęczenia mogę już tylko zacisnąć mocno powieki, w głowie przeganiają się szaleńczo myśli. Im później jest, tym bardziej absurdalne i niepokojące obejmują prowadzenie.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się zwyczajnie wyjść z łóżka. Przebudzić się, przeciągnąć i wyjść światu naprzeciw. Od jakiegoś czasu muszę sobie co rano wmawiać, że jeszcze mam po co z tego łóżka wychodzić. Że przynajmniej tyle powinno mi się chcieć. 
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu. Że ja jestem w tym miejscu, w którym być powinnam. Kiedy ostatnio czułam się bezpieczna, spokojna, z zapasem sił na czarną godzinę.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio był moment, że nie czułam się bezbarwna. Kiedy miałam pewność, że ktoś poświęca mi swój czas tylko dlatego, że ma na to ochotę - nie w związku z obowiązkami, problemami do rozwiązania czy tysiącem spraw do załatwienia.
Najchętniej to właśnie moje teraz wyrzuciłabym w niepamięć.

pod śniegiem

Niektóre z myśli zasypał śnieg. Pokrył je białym, lekkim puchem na wieczne ogrzanie. Nadał im miękkości i teraz moja w tym głowa, by wiosną wyrosły z nich lepsze dni.

piątek, 13 stycznia 2017

do przemyślenia

Po dwóch rozmowach przeprowadzonych dzisiaj - takich z serii arcyważnych i dających do myślenia na długo - dotarło do mnie, że pewnych rzeczy nie da się załatwić na skróty. Ani nie da się ominąć pewnych kwestii, które od zawsze leżały w szufladce ze zjawiskami nieuchronnymi. Nie da się i już.
Może dzięki takiej świadomości łatwiej jest oswoić lęk.

Z Muminkowych mądrości:
Niemniej postawa Joka wydaje mi się w jakimś sensie nonszalancka. Mam na myśli to, o czym mówiliśmy: że się tylko żyje. Przecież żyje się i tak, niezależnie od wszystkiego. Według mnie chodzi o to, żeby mnóstwo ważnych, bardzo istotnych rzeczy, które każdego z nas stale otaczają, umieć przemyśleć, przeżyć, zdobyć. Tyle jest najrozmaitszych możliwości, że włos mi się jeży na karku, gdy o nich pomyślę. A w samym środku tego wszystkiego siedzę ja – i jestem oczywiście najważniejszy.

środa, 11 stycznia 2017

...na opustoszałe pajęczyny.

Sny kruche jak porcelana i cisza cięższa niż poczucie winy.
Milczenie miesza się z krótkimi zdaniami, znaczącymi mniej niż niewiele. Wychodzi z tego mieszanka o niczym.
Rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością zostawia gorzki posmak na każdym kolejnym przebudzeniu. Gdy chce się prędko zasnąć na nowo, bo to lepsze niż zmuszanie się do codzienności.
Nie da się odwrócić biegu wydarzeń ani sprawić, by czas przestał znikać bezpowrotnie w tempie o trzy kroki szybszym, niż obiecywał.
Tak samo, jak nie da się odwiesić niewygodnych wniosków na opustoszałe pajęczyny i pójść dalej, z sercem lżejszym o kilkanaście rozczarowań.
Czasem sama już nie wiem, czy o szyby puka mróz, czy to tylko stare, znajome zwątpienie.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

powerless

Do niedawna sądziłam, że bezsilność jest stanem depczącym spokój i odpędzającym bezpowrotnie sny. Takim, przy którym lęk i niepokój są absolutnie namacalne.
Bywa jeszcze trudniejsza, gdy miesza się z poczuciem winy. O tę niemoc właśnie.
I o to, że nie da się być zawsze i wszędzie, że nie da się zawsze wiedzieć jak i znajdować się w porę tam, gdzie jest się najbardziej potrzebną.
Że nie da się całkowicie odłożyć własnego życia na bok, by stale podtrzymywać czyjś świat.
Że czasami można jedynie bezradnie rozłożyć ręce. I już więcej nie umieć spojrzeć sobie w twarz.