piątek, 19 sierpnia 2016

Dzisiaj

Wczoraj z każdą chwilą nieuchronnie zaciera się, pokrywa kurzem, zamienia się w kiedyś. Przeradza w dawno. Pewnych jego skrawków nie uda się uchronić przed zapomnieniem. Niektóre fragmenty, tak istotne kilka chwil temu, z kolejnym dniem nie znaczą już nic. Są błahe. Nieaktualne. Nijakie wobec nowego.
Jutro jest niepewne. Daje nadzieję na wiele, ale zawsze ubiera się w znaki zapytania. Czy się uda. Czy będzie sprzyjało. Czy przyniesie słońce. A może zagrzmi burzą na czyimś prywatnym niebie. Jutro nie potrafi obiecywać. A nawet, jeśli obieca, wcale nie musi dotrzymać słowa. Jutro jest złudne. Jutro może nigdy nie nadejść.
Dzisiaj...? Tu i teraz, tak łatwo odsuwane na później. Tak kruche i ulotne. W tak prosty i oczywisty sposób można je zmarnować. Albo obrócić w pył, pokruszyć ot, tak. Trochę niechcący, trochę na przekór samemu sobie. Dzisiaj najmocniej zależy od tego, co z nim zrobię. Teraz.
Moje dzisiaj ze smutkiem wpatruje się w niebo. W moim dzisiaj przesuwają się skrawki wczoraj, pojawiają się setki pytań o jutro. Ze smutkiem dotykam swojego dzisiaj. Bo już nie wróci. Chwil nie da się naprawić.